Bez wizji, bez planu, spontanicznie- tak sobie ostatnio szyję. Można to nazwać próbkami, eksperymentowaniem albo po prostu "zawracaniem głowy " Jedno jest pewne: jeśli to nie ciekawość to chyba tylko nerwica. Bo kto to widział aby tracić tyle czasu na nie dość, że ten sam wzór to jeszcze każda z rozet jest z "innej parafii" :)
Załóżmy, że to jednak ciekawość :)
Ciekawość zaowocowała:
1. Tęczową:
2. Misz-maszem wstępnym:
3. Spontaniczną zabawą przestrzenną ( aż sama się boję co z tego wyjdzie...) :
Wszystkie rozetki szyłam pierwszą metodą opisaną w poprzednim poście Pierwsze koty za płoty : La Passacaglia . Nie mam cierpliwości do wycinania "papierków" aczkolwiek zaczynam powoli dochodzić do wniosku, ze EPP ma tę zaletę, że nie trzeba rozprasowywać szwów... a tego to ja po prostu NIE ZNOSZĘ! :)
To by było na tyle...wracam do "rozetkowania" :)
WOW! Zakochałam się w tęczowej rozetce. Podziwiam Twoją cierpliwość - ja daję radę tylko w ręcznych heksach :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kamila
Heksy to wyznacznik cierpliwości :) Musisz jej mieć więcej niż myślisz.Pozdrawiam :)
UsuńWszystkie Twoje rozetki są fantastyczne! Uwielbiam je w każdym wydaniu, przypominają mi kalejdoskop, którym bardzo lubię się bawić (choć dzieckiem już dawno nie jestem).
OdpowiedzUsuńcudny miszmasz różowy, ale tak jak Karolina napisała, wszystkie są fantastyczne
OdpowiedzUsuńDziękuję Dziewczyny :) To dużo dla mnie znaczy, jestem osobą dosć krytycznie nastawioną na własną twórczość. Wasze opinie to dla mnie świetna motywacja :)
UsuńGosiu a ja zakochałam się w tej ostatniej, geometrycznej! Jest fantastyczna! Błagam dokończ ją i może jakaś poducha z tego będzie? Oczywiście wszystkie są piękne, ale Te kolory i wzory mnie urzekły :-)
OdpowiedzUsuńMnie też urzekły. Popiel z żółtym i z czarnym świetnie współgrają.
OdpowiedzUsuń