Po torbach przyszła kolej na koszyki. Początkowo bałam się jak sznurek będzie trzymał formę. Czy taki koszyk na różne "przyda się" nie rozleje się jak naleśnik pod cieżarem rzeczy. W efekcie jest ok aczkolwiek tak jak i w torbach tak i tu trzeba sie oswoić ze sznurkiem, poznać jego "specyfikę".
Pracę rozpoczęłam od zwinięcia sznurka w ślimaka:
Którego następnie usiłowałam zszyć :)
Czasami należy coś poprawić...
Z początku idzie trudno ale potem już coraz łatwiej
Gdy podstawa osiągnęła średnicę 26 cm, zmieniłam kąt szycia i rozpoczęłam szyć ścianki. Należy liczyć się z tym, ze samo przejście z podstawy do boku "zje" nam kawałek tej średnicy. Mi z podstawy 26 cm, zostało 25 cm. Analogicznie, w drugim koszyku z 27 cm podstawy zostało 26cm.
Ważny jest kąt trzymania róbótki podczas szycia. Więcej o technologii szycia pisałam tu ---> sznurkowa torba
Przy pierwszej torbie popełniłam błąd. Pozwoliłam "robótce" leżeć na maszynie:
W efekcie nie został zachowany kąt 90 stopni w stosunku do stolika i stopki co sprawiło, ze koszyk zaczął mi sie zwężać i zamieniać w coś w rodzaju sakwy.
Nowym elementem, który dodałam była zmiana koloru sznurka:
Przy szyciu jest jeszcze jeden "czarny punkt"- uszy.
Pierwszy z koszyków uzyskał miano "uszatki". Przy drugim już wiedziałam, ze nie mam co się przejmować - należy naprężyć sznurek.
Ja do tego celu użyłam chwostów, igły i nici:
A oto końcowy efekt moich zmagań: